Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/215

Ta strona została przepisana.
—   205   —


SCENA V.
Sala w zamku Gloucestera.
(Wchodzą: Cornwall i Edmund).

Cornwall.  Pomszczę się, nim dom ten opuszczę.
Edmund.  Mogą mnie ludzie potępić, milordzie, że pozwoliłem uczuciom powinności wziąć górę nad popędami natury; ta myśl przejmuje mnie strachem.
Cornwall.  Widzę teraz, że nie same złe skłonności podsunęły twojemu bratu myśl godzenia na jego życie, ale przewrotność ojca dała podnietę występnej złośliwości syna.
Edmund.  Jak los mój okrutny, że nie mogę bez zgryzoty być sprawiedliwym! Oto list, o którym mówił, a który dowodzi, że czynny miał udział w knowaniach na korzyść Francyi. O nieba! bodaj zdrady tu nie było, lub bodajem nie ja był jej donosicielem!
Cornwall.  Chodź ze mną do księżny.
Edmund.  Jeśli treść tego listu jest prawdziwa, wielkie sprawy macie do załatwienia.
Cornwall.  Prawdziwa czy fałszywa zrobiła cię hrabią Gloucester. Wywiedz się, gdzie jest twój ojciec, aby mógł być pojmany na pierwsze skinienie.
Edmund.  (Na str.) Jeśli go znajdę niosącego pomoc królowi, to nowej doda siły podejrzeniom. (Głośno). Wytrwam w mojej wierności, choć zażarta toczy się wojna między nią a krwią moją.
Cornwall.  Zupełną pokładam w tobie ufność: znajdziesz lepszego ojca w mojej miłości. (Wychodzą).

SCENA VI.
Izba w oficynach zamku.
(Wchodzą: Gloucester i Kent).

Gloucest.  Lepiej jest tu jak na otwartem powietrzu; przyjmij gościnność tę wdzięcznem sercem. Dodam, co mogę, na wasze pokrzepienie. Wrócę niebawem.