Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/22

Ta strona została skorygowana.
—   12   —

O skończ, Hamlecie! Ty oczy me zwracasz
W duszy mej głębie, i teraz tam widzę
Plamy tak czarne i tak wiecznotrwałe,
Że nigdy swojej nie utracą barwy.

Zmiana ta usprawiedliwia rozwiązanie, gdyż inaczej królowa niewinnieby była ukaraną. Wykończenie głównego bohatera, Hamleta, nadzwyczaj staranne, małych zmian, dodatków, rysów uwydatniających jego słabość, mnóstwo. Dosyć przytoczyć sławny monolog, który zmienił zupełnie charakter w nowej redakcyi. W pierwszym zarysie występuje w nim jeszcze Sędzia przedwieczny, który w poprawionym i rozszerzonym znika. Skeptycyzm i niewiara piętnują wykończenie. Dla porównania dajemy tu tłómaczenie wierne monologu z pierwszego wydania:

Być albo nie być? oto jest pytanie.
Umrzeć i zasnąć. Wszystkoż tem się kończy?
Nie! w snach marzenia są — tylko marzenia!
A gdy z tych marzeń śmierci się przebudzim,
Przed wiekuistym Sędzią nas postawi,
W nieznanych światach, skąd wędrowiec żaden
Nie wrócił nigdy. Widok ich dla jednych
Szczęście przynosi, a złym potępienie!
Któżby bez przyszłych rozkoszy nadziei
Chciał znosić świata pochlebstwa i wstręty?
Bogatych wzgardę dla nędzy nędzarzy,
Przekleństwa możnych i uciski wdowie,
Sieroce krzywdy? któżby głód chciał cierpieć,
Tyrana przemoc, klęsk innych tysiące!
Ktoby pod życia takiego ciężarem
Chciał warczeć, potnieć — mogąc oswobodzić
Na zawsze — jednem tylko ostrza pchnięciem?
Któżby to znosił bez pośmiertnej trwogi,
Co mózg zamąca, co mu zmysły miesza,
I cierpieć każe złe znane, z obawy
Zła nieznanego?... O! to, to uczucie
Tchórzami czyni nas...