Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/229

Ta strona została przepisana.
—   219   —

Posłaniec.  Gdy wracał, panie, spotkałem go w drodze.
Albany.  Czy wie on o tem?
Posłaniec.  Wie o wszystkiem, panie.
On go oskarżył, a zamek opuścił,
Aby ich zemście pełną dać swobodę.
Albany.  Żyję, Gloucesterze, by ci podziękować
Za twoją wierność dla twojego króla,
Oczy twe pomścić! Idźmy, przyjacielu,
Abyś mi wszystko, co wiesz, opowiedział.

(Wychodzą).


SCENA III.
Obóz francuski w blizkosci Dover.
(Wchodzą: Kent i Dworzanin).

Kent.  Czy wiesz, dla jakich powodów król francuski tak śpiesznie do swojego kraju powrócił?
Dworz.  Zostawił jakąś ważną sprawę w zawieszeniu, a która po jego tu przybyciu groziła królestwu tak wielkiem niebezpieczeństwem, że przytomność jego osobista stała się koniecznością.
Kent.  Komu zostawił dowództwo?
Dworz.  Marszałkowi Erancyi Monsieur La Far.
Kent.  Czy listy, które wręczyłeś, wyrwały z ust królowej jakie oznaki boleści?

Dworz.  W mej przytomności odczytała listy,
A w jej źrenicach, od czasu do czasu,
Łzy się kręciły, była jednak panią
Swego uczucia, które, zbuntowane,
Pragnęło nad jej istnością królować.
Kent.  Była zwruszoną?
Dworz.  Ale nie do gniewu.
Cierpliwość wojnę ze smutkiem toczyła,
Kto jej obliczu piękniejszy da wyraz.
Widziałeś panie, deszcz i słonce razem?
Taki wdzięk miały łzy jej i uśmiechy,
Słodkie uśmiechy, które na jej ustach,