Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/248

Ta strona została przepisana.
—   238   —

Edgar.  Jeżeli kiedykolwiek, panie,
Raczyłeś słuchać biednego człowieka,
Słuchaj mnie.
Albany.  Wkrótce przyjdę. Co chcesz mówić?

(Wychodzą: Edmund, Megan, Goneril, Oficerowie, Żołnierze i Służba).

Edgar.  Nim stoczysz bitwę, przeczytaj to pismo.
Jeśli zwyciężysz, niech przywoła trąba
Tego, co przyniósł. Choć jestem nędzarzem,
Stawię rycerza, który szablą stwierdzi
Prawdę litery każdej tego listu.
Gdy przegrasz, wszystko dla ciebie na ziemi
Już się skończyło i skończą się spiski.
Bóg z tobą!
Albany.  Czekaj, aż list ten przeczytam.
Edgar.  To mi wzbroniono. Lecz gdy przyjdzie pora,
Na pierwszy sygnał twojego herolda
Ujrzysz mnie znowu. (Wychodzi).
Albany.  Niechże i tak będzie.
Bądź zdrów! A teraz przeczytajmy pismo.

(Wchodzi Edmund).

Edmund.  Wróg się przybliża; szykuj twoje pułki.
Oto wiadomość o jego potędze,
Przez naszych zwiadów troskliwie zebrana.
Śpiesz się, czas nagli!
Albany.  Znajdzie nas gotowych,

(Wychodzi).

Edmund.  Obu tym siostrom miłość mą przysiągłem.
Jak ukąszony na żmiję, ze zgrozą
Patrzą na siebie. Którąż z nich wybiorę?
Obie? czyjednę? czy żadnej? Nie mogę
Żadnej z nich posiąść, póki obie żyją.
Gdybym wziął wdowę, siostra jej Goneril
Będzie szalała; póki mąż jej żyje,
Trudno mi będzie celów moich dobiedz.
Na dziś, on w boju będzie mi pomocą,
A niech ta potem, co się chce go pozbyć,
Najkrótszą drogę do tego wynajdzie.
A co do łaski, o której wspominał,