Z żalem w zamężciu, z weselem w pogrzebie,
Na równej szali ważąc płacz z radością,
Za żonę naszą, powolni w tej sprawie
Radom mądrości waszej, co wszystkiemu
Towarzyszyła chętnie. Dzięki za to! —
A teraz, wiecie, że Fortinbras młody,
Lekceważący sobie naszą wartość,
Albo w nadziei, że po śmierci brata
Państwo z klub wyszło dawnego porządku,
Za sprzymierzeńców wziąwszy swe marzenia,
Ciągle nas dręczył swemi poselstwami,
I posiadłości domagał się zwrotu,
Przez ojca jego prawnie przekazanych
Naszemu bratu najwaleczniejszemu.
Teraz przechodzę do obecnej sprawy.
Rzeczy tak stoją: Do króla Norwegii,
Stryja młodego Fortinbrasa, piszę,
Który, niemocą rzucony o łoże,
Zaledwo słyszy o synowca myślach,
Żądając, aby kroki jego wstrzymał,
Zwłaszcza, że pobór wojsk, które nam grożą,
Pomiędzy jego odbywa się ludem.
Ty, Korneliuszu, i ty, Voltimandzie,
Nieście starcowi moje pozdrowienia.
Pełnomocnictwa innego nie macie
Do traktowania z królem, jak wyrazy
W tem piśmie, naszą tłómaczące wolę.
Idźcie, niech pośpiech stwierdzi posłuszeństwo!
Korn. i Volt. Licz tu i wszędzie na gorliwość naszą.
Król. Nie wątpię o tem. Żegnam was serdecznie.
Teraz, Laertes, co masz nam powiedzieć?
Chcesz o coś prosić, o co, Laertesie?
Rozumnej prośby nikt do króla Danii
Nie zaniósł darmo. O cóżbyś mógł prosić,
Czegobym chętnie przed prośbą nie przyznał?
Bo ani głowa wierniejszą jest sercu,
Ani jest ręka ustom usłużniejszą,