Rozenkr. Bom myślał, książę, że skoro człowiek nie ma dla ciebie uroku, jak liche znajdą u ciebie przyjęcie aktorowie, których spotkaliśmy na drodze tu śpieszących w celu ofiarowania ci swoich usług.
Hamlet. Ten, który gra króla znajdzie uprzejme powitanie; jego królewska mość odbierze należny trybut ode mnie; błędny rycerz dostanie miecz i tarczę; kochanek nie będzie wzdychał gratis; humorysta skończy rolę swoją w pokoju; błazen pobudzi do śmiechu tych, których płuca łechta suchy kaszel, a heroina wypowie swoje myśli swobodnie, byle koślawe wiersze nie stanęły jej na zawadzie. — Co to za aktorowie?
Rozenkr. Ci sami, których kiedyś z rozkoszą słuchałeś: miejska tragiczna trupa.
Hamlet. Jak się to stało, że się zmienili na trupę wędrowną? Stały pobyt był dla nich lepszy, tak pod względem sławy, jak pod względem dochodu.
Rozenkr. Zdaje mi się, że ta zmiana jest skutkiem ostatniej innowacyi[1].
Hamlet. Czy zawsze są w takiem samem poważaniu, w jakiem byli za mojego pobytu w stolicy? Czy zawsze taki tłum ich odwiedza?
Rozenkr. O nie, książę.
Hamlet. Dlaczego? Czy rdzewieć zaczynają?
Rozenkr. Bynajmniej; ich gorliwość jest zawsze ta sama; lecz książę, jest tam teraz gniazdo dzieci, drobnych piskląt wrzeszczących z całego gardła, a odbierających za to frenetyczne oklaski. One teraz w modzie, a tak potrafiły osłabić zwyczajne, jak je nazywają, teatra, że niejeden nawet, który szablę nosi przy boku, zląkł się gęsiego pióra, i pokazać się na nich lęka.
Hamlet. Jakto? dzieci? A któż je utrzymuje? kto im płaci?
- ↑ W roku 1584 dzieci kaplicy św. Pawła otrzymały pozwolenie przedstawiania komedyi w swojej szkole śpiewu, a wkrótce taką zyskały popularność, że większa część teatrów londyńskich straciła swoją publiczność, a aktorowie zmuszeni byli udać się do miast prowincyonalnych. W roku 1591 teatr ten był zamknięty, pootwierały się też inne teatra, lecz aktorowie musieli znowu szukać chleba na prowincyi, gdy w roku 1600 odwołany był rozkaz zamknięcia teatru szkoły św. Pawła.