Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/75

Ta strona została przepisana.
—   65   —
(Spostrzegając Ofelię).

Piękna Ofelia? Nimfo, w twych modlitwach
Pamiętaj o mych grzechach.
Ofelia.  Dobry książę,
Jakież twe zdrowie w ciągu dni tych kilku?
Hamlet.  Dziękuję szczerze, dobre, dobre, dobre.
Ofelia.  Książę, pamiątki, dane mi przez ciebie,
Pragnęłam dawno wrócić w twoje ręce;
Odbierz je, proszę.
Hamlet.  Ja? Uchowaj Boże!
Nigdy ci żadnych pamiątek nie dałem.
Ofelia.  Dobrze wiesz, książę, że mi je dawałeś,
A z niemi słowa, których słodkie dźwięki
Dar bogaciły. Kiedy woń słów przeszła,
Odbierz podarki; dla szlachetnej duszy
Oziębłość dawcy na proch skarby kruszy.

Hamlet.  Ha, ha! Jestżeś cnotliwą?
Ofelia.  Książę?
Hamlet.  Jestżeś piękną?
Ofelia.  Co znaczą pytania te, książę?
Hamlet.  Znaczą to, że jeśli jesteś cnotliwą i piękną, uczciwość twoja nie powinna mieć nic do czynienia z twoją pięknością.
Ofelia.  Czy może piękność lepsze znaleźć towarzystwo jak cnotę?
Hamlet.  O zapewne! bo piękności potęga prędzej zmieni cnotę na rajfurkę, niż siła cnoty przekształci piękność na swoje podobieństwo; kiedyś było to paradoksem, ale w dzisiejszych czasach doświadczenie zmieniło to na pewnik. Kochałem cię kiedyś.
Ofelia.  Przynajmniej wierzyłam temu, książę.
Hamlet.  Nie powinnaś mi była wierzyć, bo choć w nasz pień cnotę wszczepisz, pozostaną zawsze ślady starych grzechów. Nie kochałem cię.
Ofelia.  Tem okrutniej byłam zawiedzioną.
Hamlet.  Idź do klasztoru! Dlaczegóż chciałabyś zostać matką grzeszników? Ja sam, choć jestem niby cnotliwy, mógłbym przecie o takie grzechy się oskarżyć, żeby