Hamlet. Proszę cię, deklamuj ustęp, jak ci go powtórzyłem, głosem naturalnym, bo jeśli masz go wrzeszczeć na sposób wielu waszych aktorów, wolałbym słyszeć moje wiersze recytowane przez miejskiego woźnego. Nie siecz zbyt gwałtownie powietrza rękami, lecz używaj gestów wstrzemięźliwie, w samym bowiem potoku burzy, i, że tak powiem, zawierusze namiętności, musisz posiadać tyle Umiarkowania, ile potrzeba, aby nad wszystkiem panować. Duszę moją do głębi rani, kiedy słyszę barczystego pachołka w peruce, jak drze namiętność w kawałki, na łachmany, żeby przerazić słuchaczy na galeryi, którzy, po większej części, nie cenią tylko niezrozumiałe pantominy i krzyki. Radbym takiego ichmościa wychłostać za przesadzanie samego Termaganta, za przeherodowanie Heroda: proszę cię, unikaj tego.
1 Aktor. Bądź spokojny, książę.
Hamlet. Ale znowu nie bądź zbyt miękkim. Niech twoje własne uczucie będzie twoim kierownikiem. Stosuj akcyę do wyrazu a wyraz do akcyi, na to głównie baczny, abyś nie przekroczył granic natury, bo wszelka przesada chybia celów teatru, które, jak dawniej były, tak są i teraz: służyć, że tak powiem, za zwierciadło naturze, pokazywać cnocie własne jej rysy, nikczemności własny jej obraz, a kolejno po sobie następującym wiekom ich kształt i wierny obraz. Otóż, czy to przesada, czy niedostatek w tym względzie, choć śmiech obudzi w nieświadomych, nie może jak tylko zasmucać rozsądnych, a jednego z nich krytyka powinna w twojem zdaniu przeważać cały teatr nieuków. O, widziałem ja aktorów, nawet rzęsistymi przyjmowanych oklaskami, którzy, a nie chcę być zbyt surowym, ni z ruchu ni z akcentu nie podobni