Parys. Daj mi pochodnię, trzymaj się w oddali,
Lub zgaś ją wprzódy; nie chcę być widzianym;
Tam pod cisami połóż się na ziemi,
I przyłóż ucho do grobów rozgłośnych,
A każda stopa, co wnijdzie na cmentarz
Tysiącznych mogił drążony wykopem,
Uszu twych dojdzie; świśnij wtedy głośno,
Będzie to znakiem, że ktoś się przybliża.
Oddaj mi kwiaty. Zrób, jak powiedziałem.
Paź. Chociaż się lękam na głuchym cmentarzu
Samotny zostać, odważę się jednak. (Wychodzi).
Parys. Kwiatku, na ślubne twe łoże kwiat rzucam!
Ach! firankami twemi proch i kamień!
Co noc pokropię twój grób pachnidłami,
Lub łzami, które jęczenie wyciśnie.
Wieczną żałobą, znamieniem mej straty
Łzy moje będą i te wonne kwiaty! (Paź śwista).
Paź znać mi daje, że ktoś się przybliża.
Jakaż przeklęta noga śpieszy tędy
Przerwać pogrzebne miłości obrzędy? (Kryje się).
Romeo. Daj mi motykę i żelazny lewar.
Weź list ten; pomnij, jak tylko zaświta.
Oddać go ojcu mojemu i panu.
Daj mi pochodnię. Jeśli kochasz życie,
Cokolwiek ujrzysz, cokolwiek usłyszysz,
Nie przychodź moich przerywać zatrudnień!
Do łoża śmierci zstępuję samotny,
Aby oblicze mojej żony ujrzeć,
Lecz przedewszystkiem, aby zdjąć z jej palca
Pierścień kosztowny, który mi posłuży
Do wielkich celów. Odejdź więc na stronę.
Lecz gdy zazdrosną pchnięty ciekawością