Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 5.djvu/147

Ta strona została przepisana.

Sam Murzyn, teraz gubernator Cypru,
Do wyspy także pełnym płynie żaglem.
Montano.  Rad jestem wieści. Dzielny to naczelnik!
3 Szlach.  Lecz tenże Kassyo, choć z weselem mówi
O Turków stratach, smutne wznosi oczy
I prosi nieba o całość Murzyna,
Z którym go wściekła rozdzieliła burza.
Montano.  O, i ja błagam, niech go Bóg ocali!
Służyłem pod nim; człowiek ten dowodzi
Jak stary żołnierz. Idźmy nad brzeg morza
Zobaczyć statek, który już zawinął,
I męczyć oczy za dzielnym Otellem,
Aż morskie fale i powietrzny błękit
Spłyną się w jeden niewyraźny obraz.
3 Szlach.  Idźmy, bo teraz możemy co chwila
Nowych przybyszów ujrzeć w naszym porcie.

(Wchodzi Kassyo).

Kassyo.  Dzięki walecznym tej walecznej wyspy
Za sąd tak chlubny dla mojego wodza.
Niechaj go niebo od żywiołów strzeże,
Bo go straciłem śród fali ryczącej.
Montano.  Czy tylko dobra niesie go tu nawa?
Kassyo.  Z silnego dębu Otella jest barka,
A sternik jego z dawna doświadczony;
Jeszcze też w piersiach mych nadzieja żyje
I umrzeć nie chce.
Głos  (za sceną).Żagiel! żagiel! żagiel!

(Wchodzi czwarty Szlachcic).

Kassyo.  Co krzyk ten znaczy?
4 Szlach.  Miasto nasze puste,
A na krawędzi pieniącej się wody
Tłum ludu stoi i powtarza: żagiel!
Kassyo.  A ja przypuszczam, że to wodza okręt.

(Słychać huk dział).

2 Szlach.  Nasze wybrzeża dział swych ogniem wita:
Przynajmniej pewna, że to przyjaciele.
Kassyo.  Proszę cię, panie, udaj się do portu
I przynieś pewną wiadomość, kto przybył.