Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 5.djvu/175

Ta strona została przepisana.

Boże, strzeż braci moich od zazdrości!
Otello.  Po co to wszystko? Alboż ty przypuszczasz,
Że jabym życie zazdrości chciał pędzić?
Co chwila nowem liczyć podejrzeniem
Zmiany księżyca? Wątpić raz, jest dla mnie
Raz postanowić. Przemień mnie na kozła,
Jeśli do duszy mej otworzysz przystęp
Twym podejrzeniom, czczym jak bańki wodne.
Ten mnie zazdrosnym nie zrobi, co mówi,
Że żona moja piękna i wesoła,
Lubi śpiew, uczty, tańce, towarzystwo:
Tam, gdzie jest cnota, wszystko jest cnotliwe.
Ani dla małej wartości mej będę
Stwarzał obawy i powątpiewania,
Boć miała oczy, mnie przecie wybrała.
Wprzódy chcę widzieć, niźli wątpić zacznę;
Gdy zwątpię, dowiedź, a z dowodem razem
Precz lub z miłością, albo precz z zazdrością!
Jago.  Cieszę się z tego; teraz się nie lękam
Dowieść ci mojej wiary i miłości.
Słuchaj, co w usta powinność mi kładzie;
Jeszcze nie mówię wcale o dowodach;
Uważaj bacznie żonę twoją z Kassyem,
Ani zbyt ufnie, ni zbyt podejrzliwie,
Nie chciałbym, żeby twą szlachetną dobroć
Zdradą płacono; miej czujne źrenice.
Znam dobrze miasta naszego zwyczaje:
Weneckie panie pokazują gwiazdom
Figle, troskliwie ukrywane mężom;
Ich też sumieniem nie jest nie popełnić,
Ale utaić.
Otello.  Czy takie twe zdanie?
Jago.  Pojmując ciebie, ojca oszukała;
Gdy się zdawała spojrzeń twoich lękać,
Wtedy je właśnie kochała najwięcej.
Otello.  To prawda!
Jago.  Dobrze; ona, co tak młoda,
Mogła swym licom pozory te nadać,