za drugiego, sam też po bolesnej stracie dziecięcia, postanowił się ożenić z panną Dorotą, siostrą Oktawia... Przybywają ślub odbyć na wsi i wesele. Roselo i Julia, lękając się, aby ich nie poznano, rozbiegają się i kryją. Mężczyzni biegną w pole, Julia znająca lepiej dom, chowa się na górę do logiety (lodżiety) nad pokojem ojca. Stamtąd, grając rolę ducha, odzywa się do niego jakby z drugiego świata, wyrzucając mu jego surowość i okrucieństwo, wymawiając, iż był przyczyną jej śmierci przez to, że ją zmuszał do zaślubienia Parysa, gdy już była żoną Rosela. Ojciec, sądząc że w istocie ma do czynienia z duchem córki, przerażony przysięga jej, że tego Rosela jak syna kochać będzie. W chwili, gdy uroczyście dopełnił tej przysięgi, zjawia się Teobald z towarzyszami, którzy pochwycili uchodzących Rosela, Anzelma i Marina i zabrali ich do niewoli. Kastelvini zabierają się zemstę na nich wywierać; lecz Antonio się opiera, bierze w opiekę zięcia i posuwa tak dalece czułość dla niego, iż mu gotów odstąpić własnej narzeczonej panny Doroty. Małżeństwo to improwizowane już się klei, gdy Julia zstępuje z niebios, to jest z logiety, upominając się o męża... Zdumienie ogólne! Antonio uszczęśliwiony z odzyskania córki, zgadza się na jej zamęźcie, a w dodatku tysiącem dukatów wyposaża subretkę i graciosa. Lopez de Vega z tej tragicznej treści zrobił fantastyczną komedyę wesołą, żywą, w przeprowadzeniu charakterów nie koniecznie logiczną i surową. Jest to rodzaj parodyi Romea i Julii.
Szekspir zwyczajem swoim, ściśle poszedł za włoskiem podaniem, tak się go trzymając wiernie, iż wszystkie sceny, jakie wskazywało, pomieścił w swym dramacie, a wykończeniem ich stworzył arcydzieło. Z tych bladych postaci starej legendy u niego rosną energiczną indywidualnością oznaczone, dramat się rozwija pełen barwy i życia, tak prawdziwy, tak gorący, iż dziwić się co chwila przychodzi potędze ducha, który tak ufał sobie, że nic nie poświęcił dla upoetyzowania go, nie cofnął się przed żadnym szczegółem prawdy, nie uląkł żadnej na pozór dysharmonijnej nuty i na tem tle chropawem a plamistem rzeczywistości, wywiódł dwie śliczne, młode, poetycznym blaskiem otoczone kochanków postacie...
Szczegółowy rozbiór byłby zbytecznym. Podziwiać tylko
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 5.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.