Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 5.djvu/190

Ta strona została przepisana.

Siedm dni i nocy! Dwadzieścia i cztery
Godzin siedm razy! A zegar kochanków,
W nieobecności, sto razy nudniejsze
Bije godziny; jak nudny rachunek!
Kassyo.  Przebacz mi, Bianko, lecz przez ten czas cały
Gniotły mi duszę myśli ołowiane.
W szczęśliwszych chwilach, wierzaj, słodka Bianko,
Wszystkie stracone godziny odpłacę.

(Dając jej chustkę Desdemony).

Chustki tej wzorek przehaftuj mi, proszę.
Bianka.  Ach, skądże, Kassyo, dostałeś tej chustki?
Pewno zadatek od nowej kochanki.
Ha, teraz widzę, co cię wstrzymywało!
Na toż mi przyszło? Kassyo, dobrze, dobrze!
Kassyo.  Kobieto, słuchaj! co ci się przyśniło?
Rzuć czartu w zęby twoje podejrzenia,
On ci je natchnął. Widzę, żeś zazdrosna;
W chustce dar widzisz mej nowej kochanki;
Tak nie jest, wierzaj.
Bianka.  Skądżeś do niej przyszedł?
Kassyo.  Sam nie wiem; w moim domu ją znalazłem;
Wzorek jest piękny; nim się kto upomni,
Chciałbym, ażebyś kopią z niego zdjęła.
Zrób to; a teraz zostaw mnie na chwilę.
Bianka.  Zostawić? Czemu?
Kassyo.  Czekam na Otella;
A to ni sprawie mojej dopomoże,
Ani się z mojem zgadza też życzeniem,
Żeby mnie widział w kobiet towarzystwie.
Bianka.  Dlaczego, proszę?
Kassyo.  Nie przez brak miłości.
Bianka.  Lecz brak kochania. Proszę cię, przynajmniej
Ku mojej stronie odprowadź mnie trochę,
I powiedz, czy cię zobaczę tej nocy.
Kassyo.  Bianko, nie mogę iść z tobą daleko;
Tu muszę czekać. Lecz przyjdę wieczorem.
Bianka.  Co robić! trzeba uledz konieczności. (Wychodzą).