Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 5.djvu/253

Ta strona została przepisana.

By nóż nie dojrzał rany którą zada,
By przez zasłonę nie przejrzało niebo,
Nie zawołało: stój! stój! (Wchodzi Macbeth).
Wielki Glamis,
Szlachetny Cawdor! a większy od obu
Przez pozdrowienie trzecie, niespełnione!
List twój mnie uniósł za teraźniejszości
Ciemne granice i w chwili obecnej
Już czuję przyszłość.
Macbeth.  Duncan, droga żono,
Dziś tu przybywa.
L. Macb.  A kiedy odjedzie?
Macbeth.  Jutro, jak myśli.
L. Macb.  Nigdy tego jutra
Słońce nie ujrzy!
Twoje oblicze jest podobne księdze,
Treść której dziwną czytać mogą ludzie.
By świat oszukać, bądź jak świat jest cały,
Nieś pozdrowienie w oku, ręce, ustach,
I niewinnego miej pozory kwiatka,
Ale bądź wężem, co się pod nim kryje.
Ten, co przybywa, znajdzie tu przyjęcie;
Lecz wielką nocy tej sprawę mnie zostaw,
Która na wszystkie dnie potem i noce
Całej nas robi ziemi tej panami.
Macbeth.  Pomówim o tem.
L. Macb.  Wypogodź spojrzenia;
Trwogę ten zdradza, co oblicze zmienia.
Mnie zostaw resztę. (Wychodzą).


SCENA VI.
Inverness. Przed zamkiem.
(Oboje. Domownicy Macbetha stoją zebrani pod bramą. Wchodzą: Duncan, Malcolm, Donalbain, Banquo, Lennox, Macduff, Ross, Angus, Służba).

Król Dunc.  Zamek ten w pięknej leży okolicy;
Łagodny wietrzyk słodkiem swojem tchnieniem