Lecz teraz, dziewczę, dobrych słuchaj nowin.
Julia. A na czas radość w dniu przybywa żalu!
Co za nowiny, droga moja matko?
Pani Kap. Więc słuchaj, dziecię, dobrego masz ojca,
Który, by z twoich myśli ciężar odjąć,
Nagle ci, Julio, wybrał dzień wesela,
Co ani tobie ani się mnie śniło.
Julia. Co za dzień, matko, i co za wesele?
Pani Kap. Więc tylko słuchaj, córko: w przyszły czwartek
Waleczny, młody i szlachetny Parys
Nazwie cię, w Piotra świętego kościele,
Szczęśliwą żoną, szczęśliwy małżonek.
Julia. Na święty kościół i świętego Piotra,
Parys nie nazwie mnie szczęśliwą żoną!
Dziwi mnie pośpiech; mamże oddać rękę
Wprzód, nim mąż przyszły zaloty rozpoczął?
Proszę cię, powiedz ojcu, memu panu,
Że nie chcę męża; gdy zechcę, przysięgam,
Wezmę Romea, choć go nienawidzę,
Wprzód nim Parysa. Rozkoszne nowiny!
Pani Kap. Otóż twój ojciec, powiedz mu to sama,
Zobacz, jak przyjmie twoje oświadczenie.
Kapulet. Gdy słońce zajdzie, ziemia rosą płacze;
Lecz po zachodzie syna mego brata
Deszcz spadł ulewą.
Cóż tam, panienko? Jakto, jeszcze we łzach?
Deszcz i deszcz ciągle? W twojem małem ciałku
Barkę i morze i wiatr naśladujesz:
Bo oczy twoje, które morzem nazwę,
Z łez mają fale słone, śród nich barka,
Ciało, żegluje; wiatrem są westchnienia,
Które, szalejąc śród twych łez powodzi,
Pochłoną twoje skołatane ciało
Bez nagłej ciszy. — No, i jakże, żono,
Nasz dekret czy już objawiłaś córce?
Pani Kap. Ona nic nie chce, dziękuje za wszystko.
Bodajby z grobem ślub wzięła, szalona!