Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/111

Ta strona została przepisana.
—   101   —

Albo kierunek cały mu zostawił.
Aufidiusz.  Rozumiem. Mogę jednak cię zapewnić,
Że gdy mu przyjdzie zdać liczbę z swych działań,
Nie wie, że mogę zarzuty mu zrobić.
Bo, choć się zdaje i on sam tak myśli,
I tak przypuszcza gawiedź pospolita,
Że zawsze idzie drogą uczciwości,
I w rzeczach Wolsków dobrze gospodarzy,
Jak smok się bije, rozgania zastępy
Zaledwo szabli z pochew wydobędzie,
Pewnych spraw jednak a ważnych omieszkał,
Które kark skręcą albo mnie lub jemu,.
Gdy przyjdzie chwila stanowcza rachunku.
Poruczn.  Czy myślisz panie, że i Rzym posiędzie?
Aufidiusz.  Przed oblężeniem poddają się grody,
A szlachta rzymska jego stronę trzyma,
I cały senat jemu jest oddany;
Trybuni ludu nie są żołnierzami,
A jak pochopnie lud go banitowat,
Odwoła wyrok z równą pochopnością.
Będzie dla Rzymu, czem rybitw dla ryby,
Którą natury swej potęgą chwyta.
Wiernym, szlachetnym był naprzód ich sługą,
Ale przy władzy miarkować się nie mógł,
Czy to przez dumę, która zwykle kazi
Ludzi, do których uśmiecha się szczęście;
Czy brak rozumu, gdy nie umiał w porę
Uchwycić losu pomyślnych wypadków,
Czy przez charakter, zawsze nieugięty,
Tak na wezgłowiu jak i pod szyszakiem,
Chcący panować równie ciężką dłonią
W ciszach pokoju co i w burzach wojny;
Z przywar tych jedna, nie chcę mówić wszystkie,
(Chociaż w swej duszy wszystkich ma zarodki)
Zrodziła przestrach, nienawiść, wygnanie.
Własne zasługi objawem ich zdusił:
Bo cnoty nasze od tego zależą,
Jakie im ludzki sąd da tłómaczenie,