Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/122

Ta strona została przepisana.
—   112   —

Albo musimy ojczyznę utracić,
Tę karmicielkę drogą, albo ciebie,
Jedyną naszą w ojczyźnie pociechę.
Którebądź z naszych życzeń się wypełni,
Z którejbądź strony wypadnie zwycięstwo,
Cierpienie tylko naszą będzie dolą,
Bo lub ty, synu, jak wróg przeniewierny,
W więzach po naszych przeciągniesz ulicach,
Lub jak zwycięzca nasz gruz będziesz deptał,
Odbierzesz palmę za to, żeś odważnie
Przelał krew żony twojej i twych dzieci.
Co do mnie, synu, nie jet moją myślą
Czekać, aż wojnę rozstrzygnie fortuna.
Gdy mimo próśb mych nie chcesz obu stronom
Równie szlachetnej wyświadczyć usługi,
Lecz wolisz jednej sprowadzić ruinę,
Wiedz, że do naszych nie zbliżysz się murów,
Nie depcząc wprzódy po matki twej łonie,
Z któregoś wyszedł do światła i życia.
Wirgilia.  Po mojem także, które ci wydało
Twojego syna, aby twoje imię
W najdalsze wieki u ludzi przechował.
Syn.  Po mnie nie będzie deptał, bo ucieknę,
Lecz bić się będę, gdy w męża urosnę.
Koryolan.  Kto się rozrzewnić nie chce jak niewiasta,
Niech nie spogląda na dziecko i żonę.
Zbyt długom słuchał (wstaje).
Wolumnia.  O nie, zostań jeszcze!
Gdybyśmy chciały, żebyś Rzym ratował
Ofiarą Wolsków, którym dzisiaj służysz,
Mógłbyś się skarżyć, że honor twój krzywdzim;
Lecz my błagamy o wzajemną zgodę,
Żeby i Wolskom wolno było mówić:
„Takie mieliśmy dla nich miłosierdzie“,
I z Rzymian każdy aby mógł powtórzyć:
„Jak wróg nasz z nami postąpił szlachetnie!“
I żeby wszyscy wykrzyknęli społem:
„Niechaj ci bogi za to błogosławią,