wyższego świata miał zręczność dobrze się przypatrzeć, stawia dramat na równi ze znakomitszymi utworami poety. Od początku do końca królowa jest sobą — bóstwem rozpieszczonem na tronie, które wyczerpało wszystko, co życie dać może, szukającem czegoś nieznanego i nowego, niemożliwego, kuszącem płomieniami, które z niej wybuchają — kochającem głową nie sercem, fantazyą nie uczuciem. Antoniusz chwilami oburza się na nią i na siebie, gardzi płochą zalotnicą, miota się przeciw temu urokowi, jaki ona nań rzuca, a w chwilę później poddaje się mu posłuszny. Przestaje być panem siebie i dręczy się upokorzeniem własnem, probuje stargać te pęta, a jeden uśmiech oślepia go znowu, zakuwa i obala. To panowanie namiętności nad człowiekiem, głuszące głos obowiązku, honoru, cnoty, czci i godności własnej, odmalował Szekspir w Antoniuszu i Kleopatrze z nadzwyczajną siłą, z niezmierną prawdą. Antoniusz, niewolnik uśmiechu i wejrzenia, nie chce słuchać wieści z Rzymu, aby mu jego rozkosznych marzeń nie zakłóciły; w chwili bitwy, gdy mógł odnieść zwycięstwo, uchodzi z placu, ścigając odpływający statek królowej, poświęca dla niej wszystko, i upodlony, leży u nóg kapryśnej pani. Jak Cezara zwyciężyła duma i ambicya, tak jego łamie namiętność; gdy Brutus padł ofiarą własnej wielkości, której na świecie rzeczywistym było za ciasno.
Równie trafnie i prawdziwie odwzorowane są epizodyczne figury dramatu, którym częstokroć jedno słowo nadaje fizyonomię właściwą. Zniewieściały, rozpustny dwór Kleopatry, jak wybornie maluje się w scenie dziewcząt i wieszczbiarza. Taką królowę, nie inne towarzyszki otaczać muszą.
Sceny bojowe i radne, wspaniale rzucone, jako tło dziejowe służą do uwydatnienia słabości Antoniusza i stają się epizodycznemi przy głównej namiętności, która stanowi jądro dramatu. Śmierć bohatera godna jego życia. Sił, wyszafowanych sromotnie na dogodzenie namiętnościom, zabrakło w chwili stanowczej, zabić się nawet nie umiał. Człowiek, który się zwyciężać siebie nie nauczył, umrzeć po rzymsku nie jest zdolny. Wyzwoleniec go zawstydza.
Franciszek W. Hugo, ciekawe uczynił spostrzeżenie nad sceną XV (oryginału), w której Kleopatra rozpytuje posłańca,
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/139
Ta strona została skorygowana.
— 129 —