Enobarb. (Pokazując na sługę, który wynosi Lepida). A toż mi tęgi pachołek!
Menas. Dlaczego?
Enobarb. Niesie na swoich barkach trzecią część świata. Czy nie widzisz?
Menas. Ta trzecia część świata jest pijana; chciałbym, żeby cały był pijany, żeby się kręcił tem prędzej.
Enobarb. Więc pij! i ty mu kręcić się dopomóż.
Menas. Chodź ze mną.
Pompej. Daleko to jeszcze do alexandryjskiej uczty.
Antoniusz. Zbliża się do niej. — Zadzwońmy w szklanice,
Zdrowie Cezara!
Cezar. To trochę zawiele.
Co za mozolna praca mózg swój płukać,
Tylko ażeby bardziej go zamącić!
Antoniusz. Bądź dzieckiem czasu.
Cezar. Więc pij, a odpowiem.
A przecież cztery dni pościćbym wolał,
Niż w jednym tyle szklanic wina spełnić.
Enobarb. (Do Antoniusza). O, ty waleczny mój imperatorze!
Gdybyśmy teraz na honor Bachusa
Egipski taniec zatoczyli społem?
Pompej. Chętnie, mój zuchu.
Antoniusz. Weźmy się za ręce,
Zanim zwycięzca wino zmysłów naszych
W słodkiej letejskiej nie zanurzy wodzie.
Enobarb. Więc ręka w rękę! Niech zagrzmi muzyka!
A ja tymczasem wszystkich was ustawię;
Zanuci chłopiec, potem wszyscy chórem
Z całej mi piersi śpiewajcie powtórkę.
Pieśń. Przybądź, przybądź, bogu szklenie!
Świeć nam blaskiem twoich źrenic!
Smutek w beczce twej niech tonie!
Liść twój wieńczy nasze skronie!
Pijmy, aż się świat zatoczy!
Pijmy, aż się świat zatoczy!
Cezar. Co chcecie więcej? — Pompeju, dobranoc!