Oktawia. Powiem ci do ucha.
Antoniusz. Język jej sercu posłusznym być nie chce,
Serce nie może językiem kierować:
To puch łabędzi, stojący na szczycie
Najwyższej fali przy morza przypływie,
Który na żadną stronę się nie chyli.
Enob. (na str. do Agr.). Czy Cezar płakać będzie?
Agryppa. Widzę chmurę
Na jego twarzy.
Enobarb. To byłoby wadą
I w koniu nawet, dopieroż w człowieku.
Agryppa. Jednak Antoniusz przy trupie Cezara
Ledwo go poznał; nie płakał lecz ryczał,
I pod Filippi rzewnie się rozpłakał,
Gdy zabitego zobaczył Brutusa.
Enobarb. Bo w tamtym roku chorował na katar,
Płakał po stracie tych, których sam zabił.
Uwierz łzom jego, gdy mnie ujrzysz we łzach.
Cezar. Słodka Oktawio, myśli mych o tobie
Czas nawet w locie swoim nie wyścignie.
Antoniusz. Bądź jednak pewny, że w szczerej miłości
Groźnego znajdziesz we mnie zapaśnika.
Przyjmij ten uścisk i bywaj mi zdrowy!
Teraz cię bogów opiece polecam!
Cezar. Bądź zdrów! szczęśliwy!
Lepidus. Niechaj wszystkie gwiazdy
Twojej szczęśliwej drodze przyświecają!
Cezar. Żegnam cię, siostro! (całuje ją) bądź zdrowa!
Antoniusz. Bądź zdrowy!
Kleopatra. Gdzie on?
Alexas. Ze strachu lęka się pokazać.