Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/198

Ta strona została przepisana.
—   188   —


SCENA VI.
Rzym. Pokój w domu Cezara.
(Wchodzą: Cezar, Agryppa, Mecenas).

Cezar.  Wszystko to zrobi! przez pogardę Rzymu;
I w Alexandryi, publicznie, na rynku,
Na srebrnym tronie a złocistych krzesłach,
Siadł z Kleopatrą, u stóp ich Cezaryon,
Którego zowią ojca mego synem,
I wszystkie dzieci nieprawego łoża,
Które w rozpuście swojej popłodzili;
Tara jej potwierdził egipskie dzielnice,
Tam samowładną ogłosił królową
Tak niższej Syryi, jak Cypru i Lidyi.
Mecenas.  Wszystko publicznie?
Cezar.  Przed ludem, na rynku.
Synów swych królów królami ogłosił;
Alexandrowi dał Medyę i Partyę;
Syryę, Cylicyę Ptolemeuszowi,
A Kleopatra w dniu tym wystąpiła
W stroju egipskiej bogini Izydy,
W którym, jak mówią, już wprzód ją widzano.
Mecenas.  Niech Rzym o wszystkich sprawach tych się dowie.
Agryppa.  Zbytnią już jego pychą zniechęcony
Straci ostatki dawnej przychylności.
Cezar.  Lud wie o wszystkiem; jego zaskarżenia
Odebrał także.
Agryppa.  Kogóż on oskarża?
Cezar.  Cezara, za to, że gdym z rąk Pompeja
Wydarł Sycylię, nie dałem mu części;
Żem mu nie zwrócił pożyczonej floty;
Z tryumwiratu żem wyparł Lepida,
Jego dochody zabrał na mą korzyść.
Agryppa.  Trzeba te wszystkie obalić zarzuty.
Cezar.  Już z odpowiedzią wyprawiony goniec;
Piszę, że Lepid stał się zbyt okrutnym,
Nieraz swej wielkiej nadużył potęgi