Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/212

Ta strona została przepisana.
—   202   —

Zanim uwierzę. Panie mój, twój okręt
Zewsząd zacieka, opuścić cię muszę,
Gdy cię opuszcza i twoja najdroższa.
Toń sam, gdy musisz. (Wychodzi).
Tyreusz.  Pani, racz powiedzieć,
Jakie mam zanieść prośby do Cezara;
Żeby dać, tylko na żądanie czeka.
Chętnieby widział, gdybyś za podporę
Swych losów jego wybrała fortunę;
Lecz to najwięcej ducha mu zagrzeje,
Gdy Antoniusza opuścisz, a zdasz się
W opiekę tego, co świata jest panem.
Kleopatra.  Jak się nazywasz?
Tyreusz.  Me imię Tyreusz.
Kleopatra.  Uprzejmy pośle, proszę, w mem imieniu
Pocałuj rękę zwycięską Cezara,
Mów, że gotowa jestem klęknąć przed nim
I u stóp jego złożyć mą koronę;
Powiedz, że tylko z jego ust potężnych
Czekam wyroku o losach Egiptu.
Tyreusz.  Szlachetny wybór; bo ilekroć razy
Mądrość z fortuną rozpocznie zapasy,
Byle nie śmiała tylko to, co może,
Żaden jej zachwiać traf nie będzie w stanie.
Na twojej ręce pozwól hołd mi złożyć.
Kleopatra.  Cezara ojciec często, kiedy dumał
O świata losach, usta swe przylepiał
Do tej niegodnej ręki, jakby niebo
Pocałunkami padało.

(Wchodzą: Antoniusz i Enobarbus).

Antoniusz.  Fawory!
Ha! przez Jowisza! A coś ty za jeden?
Tyreusz.  Pełnię rozkazy najpotężniejszego,
Najgodniejszego posłuszeństwa pana.
Enobarb.  Chłosta cię czeka.
Antoniusz.  Hola! — A, ty wrono! —
Hola! słyszycie! przez dyabłów i bogów!
Widzę, żę władza w rękach mi topnieje;