Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/219

Ta strona została przepisana.
—   209   —

Nie żądam więcej, a niechaj wam za to
Bogi zapłacą!
Enobarb.  W jakiej myśli, panie,
Smucisz biedaków? Widzisz, wszyscy płaczą:
Ja, stary, osieł, patrz tylko, wyglądam,
Jakgdybym oczy cebulą smarował.
Nie rób z nas niewast.
Antoniusz.  Dosyć, dosyć tego.
Niech zginę, jeśli taki był mój zamiar!
Niech radość z każdej wykwitnie łez kropli!
Zbyt smutno moje tłomaczycie słowa,
Bo myślą moją było was pocieszyć,
A pochodniami noc rozjaśnić czarną.
O jutrze dobre tylko mam nadzieje;
Tam was powiodę jutro, gdzie znajdziemy
Nie śmierć i honor, lecz tryumf i życie.
Teraz na ucztę! a utopmy smutek! (Wychodzą).


SCENA III.
Alexandrya. Przed pałacem.
(Wchodzi dwóch Żołnierzy).

1 Żołnierz.  Bracie, dobranoc! Jutro dzień —
2 Żołnierz.  Stanowczy.
Dobranoc! Ale, na ulicach miasta
Czy nie słyszałeś dziwnych jakich wieści?
1 Żołnierz.  Nie; co takiego?
2 Żołnierz.  Była to zapewne
Czcza gadanina. Dobranoc!
1 Żołnierz.  Dobranoc!

(Wchodzą dwaj inni Żołnierze).

2 Żołnierz.  A tylko baczność!
3 Żołnierz.  I wy też. Dobranoc!

(Dwaj pierwsi stają na posterunku).

4 Żołnierz.  My tu. (Stają na posterunku).
Jeżeli dotrzyma nam flota,
Lądowe siły, wiem, nie cofną kroku.