Nie żądam więcej, a niechaj wam za to
Bogi zapłacą!
Enobarb. W jakiej myśli, panie,
Smucisz biedaków? Widzisz, wszyscy płaczą:
Ja, stary, osieł, patrz tylko, wyglądam,
Jakgdybym oczy cebulą smarował.
Nie rób z nas niewast.
Antoniusz. Dosyć, dosyć tego.
Niech zginę, jeśli taki był mój zamiar!
Niech radość z każdej wykwitnie łez kropli!
Zbyt smutno moje tłomaczycie słowa,
Bo myślą moją było was pocieszyć,
A pochodniami noc rozjaśnić czarną.
O jutrze dobre tylko mam nadzieje;
Tam was powiodę jutro, gdzie znajdziemy
Nie śmierć i honor, lecz tryumf i życie.
Teraz na ucztę! a utopmy smutek! (Wychodzą).
1 Żołnierz. Bracie, dobranoc! Jutro dzień —
2 Żołnierz. Stanowczy.
Dobranoc! Ale, na ulicach miasta
Czy nie słyszałeś dziwnych jakich wieści?
1 Żołnierz. Nie; co takiego?
2 Żołnierz. Była to zapewne
Czcza gadanina. Dobranoc!
1 Żołnierz. Dobranoc!
2 Żołnierz. A tylko baczność!
3 Żołnierz. I wy też. Dobranoc!
4 Żołnierz. My tu. (Stają na posterunku).
Jeżeli dotrzyma nam flota,
Lądowe siły, wiem, nie cofną kroku.