Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/222

Ta strona została przepisana.
—   212   —
(Wychodzą: Antoniusz, Eros, Oficerowie i Żołnierze).

Charmian.  Czy nie chcesz, pani, wejść do swej komnaty?
Kleopatra.  Idźmy! — Odważnie do boju pośpieszył.
Ach! gdyby Cezar w pojedynczej bitwie
Zechciał z nim losy wojny tej rozstrzygnąć,
Wtedy Antoniusz — gdy teraz — lecz idźmy!

(Wychodzą).


SCENA V.
Obóz Antoniusza pod Alexandryą.
(Przy odgłosie trąb wchodzą: Antoniusz i Eros: Żołnierz idzie na ich spotkanie).

Żołnierz.  Wodzu, niech Bóg da nam dzisiaj zwycięstwo!
Antoniusz.  Czemu twej rady i twych ran widoku
Nie usłuchałem ongi, nie stoczyłem
Bitwy na lądzie!
Żołnierz.  Gdybyś mnie był słuchał,
I zbuntowani królowie i żołnierz,
Który dziś twoje sztandary opuścił,
U stópby twoich czołgali się jeszcze.
Antoniusz.  Kto mnie opuścił?
Żołnierz.  Kto? Stary przyjaciel.
Próżnobyś, wodzu, Enobarba wołał,
Lub nie usłyszy, albo ci z obozu
Cezara krzyknie: „nie jestem już twoim“.
Antoniusz.  Co mówisz?
Żołnierz.  Przeszedł na Cezara stronę.
Eros.  Lecz swych bagaży i skarbów nie zabrał.
Antoniusz.  Przeszedł?
Żołnierz.  Dziś rano.
Antoniusz.  Eros, idź natychmiast,
Skarby mu jego wyślij i bagaże,
A jednej słomki nawet nie zatrzymaj,
I list wygotuj, który sam podpiszę,
Z mem pozdrowieniem, tkliwem pożegnaniem;
Powiedz, że pragnę, ażeby na przyszłość