Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/223

Ta strona została przepisana.
—   213   —

Nie miał powodów znowu pana zmieniać —
Mój los uczciwych nawet popsuł ludzi!
Zrób tak — list napisz — śpiesz się. — Enobarbus!

(Wychodzą).


SCENA IV.
Obóz Cezara pod Alexandryą.
(Przy odgłosie trąb wchodzą: Cezar, Agryppa, Enobarbus i inni).

Cezar.  Czas już, Agryppo, idź, rozpocznij bitwę.
Powiedz dowódcom, że mem jest życzeniem,
Aby nam żywy Antoniusz wpadł w ręce,
Agryppa.  Idę, Cezarze, spełnić twe rozkazy. (Wychodzi).
Cezar.  Czas powszechnego zbliża się pokoju;
Niech dzień ten dla nas skończy się zwycięstwem,
Na ziemi całej oliwa zakwitnie! (Wchodzi Posłaniec).
Posłaniec.  Antoniusz swoje legie wyprowadził.
Cezar.  Powiedz Agryppie, żeby jego zbiegów
Na czele stawił, niech się jego wściekłość
Wysili jakby w walce z samym sobą.

(Wychodzi Cezar i jego Orszak).

Enobarb.  Alexas zdradził go także, wysłany
Na dwór Heroda w pana swego sprawie,
Chytremi słowy umiał go przeciągnąć
Od Antoniusza na stronę Cezara.
Za tę usługę Cezar go powiesił.
I Kanidyusza z innymi zbiegami
Płaci on wprawdzie, ale im nie ufa.
Źle, źle zrobiłem, a moje sumienie
Nie da mi odtąd godziny wesela.

(Wchodzi Żołnierz Cezara).

Żołnierz.  Antoniusz wszystkie skarby twe odsyła
Z nowym dodatkiem swej szczodrobliwości;
Jego posłaniec w twoim jest namiocie,
Rozpakowywa swoich mułów juki.
Enobarb.  Daję ci wszystko.
Żołnierz.  Nie szydź tylko ze mnie,