Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/243

Ta strona została przepisana.
—   233   —

W królewskie bowiem dostałaś się ręce.
Wypowiedz śmiało wszystkie twe życzenia,
Bo tak jest pełne serce jego łaski,
Że się na wszystkich potrzebnych rozlewa.
O, dozwól, pani, ażebym mu poniósł,
W twojem imieniu, ufne twe poddanie:
Znajdziesz zwycięzcę pełnego dobroci,
Gdy zwyciężony błaga na kolanach.
Kleopatra.  Prokulejuszu, idź mu więc powiedzieć,
Że jestem jego fortuny wasalem,
U nóg mu składam wielkość, którą pobił,
Skrzętnie się teraz posłuszeństwa uczę,
A oko w oko zobaczyć, go pragnę.
Prokul.  Twe mu powtórzę słowa, droga pani.
Nie troszcz się tylko, jestem bowiem pewny,
Że się nad twojem lituje nieszczęściem
Ten, co jest jego sprawcą przymuszonym.

(Tu Prokulejusz i dwóch Żołnierzy po drabinie do okna przystawionej wchodzą do grobowca i stają przy Kleopatrze; inni Żołnierze otwierają wrota).

Gallus.  Sam widzisz, jak ją łatwo było podejść.
Miejcie straż baczną, aż Cezar przybędzie.

(Wychodzi).

Iras.  Królowo!
Charmian.  Pani zdradliwie pojmana!
Kleopatra.  Teraz mi ręko moja bądź zbawieniem!

(Dobywa sztyletu).

Prokul.  Stój, o stój, pani! Nie krzywdź sama siebie!

(Rozbraja ją).

Ten czyn nie zdradą lecz twym jest ratunkiem —
Kleopatra.  Od śmierci, która dla psów nawet naszych
Jest cierpień końcem.
Prokul.  Śmiercią twoją, pani,
Dobroci pana mego nie rób ujmy;
By całą wielkość swej duszy pokazał,
Jest mu potrzebne życie Kleopatry.
Kleopatra.  Gdzie jesteś, śmierci? Przybądź! Przybądź! Przybądź!
Zabierz królowę, lup to jest bogatszy