służyła tylko do zaludnienia Itaki molami. No, chodź tylko! Chciałabym, żeby twoje płótno tak było czułe, jak twoje palce, bobyś może kłuć ja przestała z miłosierdzia. No, dalej! musisz pójść z nami.
Wirgilia. Nie, dobra pani, przebacz mi, nie pójdę.
Walerya. Chodź tylko, a powiem ci doskonałe nowiny o twoim mężu.
Wirgilia. Ach, dobra pani, niepodobna, aby przyjść już mogły.
Walerya. Nie żartuję wcale. Przyszły od niego wieści ostatniej nocy.
Wirgilia. Czy doprawdy?
Walerya. Możesz mi wierzyć; słyszałam je z ust senatora. Opowiem ci wszystko. Armia Wolsków wyruszyła w pole, naczelny wódz, Kominiusz, poszedł na ich spotkanie z częścią rzymskich pułków, gdy mąż twój i Tytus Larcyusz obiegli Koryole; nie wątpią o zwycięstwie i blizkim końcu wojny. Na honor, wszystko, co mówię, jest prawdą; proszę cię więc, chodź z nami.
Wirgilia. Uwolnij mnie dziś od tego, pani, a później będę ci we wszystkiem posłuszną.
Wolumnia. Daj jej pokój! W obecnem położeniu tylkoby zatruła dobrą naszą radość.
Walerya. I ja tak myślę. Bywaj mi więc zdrowa! Idźmy, dobra pani! Proszę cię, Wirgilio, wygoń za drzwi twoją uroczystą minę, a chodź z nami.
Wirgilia. Nie, nie mogę. Życzę wam dobrej zabawy.
Walerya. Więc bywaj mi zdrowa! (Wychodzą).
Marcyusz. Widzę posłańca. Kto chce się założyć?
Było spotkanie.
Larcyusz. Koń mój przeciw twemu;
Jeszcze nie było.