1 Woźny. Gdyby się nie troszczył o to, czy miłość jego posiada czy nie, aniby mu dobrze ani źle nie robił, ale on nienawiści jego szuka z większą skrzętnością, niż lud dać mu ją może; niczego nie zaniedbuje, czemby mógł dowieść, że mu jest przeciwny. Mojem zdaniem, puszyć się niechęcią i nienawiścią ku ludowi, równą jest wadą tej, którą potępia, to jest, pochlebiać mu dla zyskania jego miłości.
2 Woźny. Dobrze się swojej ojczyźnie zasłużył. Wyszedł na górę nie po tak łatwych schodach, jak ci, którzy przez giętkość i uprzejmość względem ludu, czapkowaniem tylko, bez żadnej innej zasługi, zarobili na jego szacunek i dobre imię. On przeciwnie, tak mu swoje zasługi przed oczy postawił, tak swoje czyny w wszystkich sercach wyrył, że gdyby milczące ich języki nie dały mu świadectwa zasług jego uznaniem, byłoby to rodzajem niewdzięcności i krzywdy. Mówić inaczej byłoby złośliwością, która, sama sobie kłamstwo zadając, znalazłaby tylko wyrzuty i pogardę we wszystkich, którzyby ją usłyszeli.
1 Woźny. Ale dosyć już o nim: mąż to zacny. Ustąpmy, bo nadchodzą.
Menen. Gdyśmy już Wolsków załatwili sprawę,
Posłali legiom rozkaz do powrotu,
Nie pozostaje naszemu zebraniu,
Jak wynagrodzić szlachetne usługi
Żołnierza, który za kraj swój tak walczył.
Racz więc poważny, dostojny senacie,
Wezwać konsula a wodza wyprawy
Tak śpiesznie wielkiem skończonej zwycięstwem,
Aby pokrótce powiedział, w tej wojnie
Co Kajusz Marcyusz Koryolan zrobił,
Bośmy tu przyszli, by mu podziękować,
Czynów mu takich godną dać nagrodę.
1 Senator. Mów, Kominiuszu, każdy opisz szczegół;