Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/66

Ta strona została przepisana.
—   56   —

Nie mam nic więcej z wami do roboty“.
Nie sąż to żarty?
Sycyn.  Czyście byli ślepi,
Żeście się zaraz na tem nie poznali,
Lub widząc, jakże w dziecinnej prostocie
Byliście w stanie dać mu glosy wasze?
Brutus.  Czy nie mogliście, jak was nauczono,
Wręcz mu powiedzieć, że gdy władzy nie miał,
Małym był sługą Rzeczypospolitej,
Wrogiem był waszym, zawsze głos podnosił
Przeciw wolnościom, przeciw przywilejom,
Których od dawna prawnie używacie;
Dziś, postawiony na czele narodu,
Jeśli złośliwie wrogiem plebejuszów,
Jak był, zostanie, wtedy głosy wasze
Tylkoby klątwą dla dających były?
Trza było mówić, że jeśli zasługi
Godnym go robią władzy, której żąda,
To znowu wdzięczność za dane mu głosy
Powinna dawne myśli jego zmienić,
Zrobić go waszym szczerym przyjacielem,
I kochającym władcą i obrońcą.
Sycyn.  Tak mówiąc wedle danej wam przestrogi,
Mogliście głębie duszy jego wzruszyć,
I skryte myśli wystawić na próbę.
Gdyby wam jakie zrobił obietnice,
Brońbyście mieli później przeciw niemu;
Lub, co pewniejsza, gdyby wasze słowa
Swarliwy jego rozdrażniły umysł,
Niezdolny żadnym poddać się warunkom,
Gniew jego wściekły byłby tłómaczeniem,
Dlaczego kresek waszych nie otrzymał.
Brutus.  Gdy miłość wasza potrzebną mu była,
Prosił was o nią, przyznajecie sami,
Z wyraźną wzgardą; nie widzicież jeszcze,
Że ta pogarda zgubą waszą będzie,
Skoro osiągnie władzę deptać po was?
Czyż nie mieliście w piersiach waszych serca?