Jak młodo zaczął ojczyźnie swej służyć,
Jak służył długo, skąd ród swój wywodził,
Ze szlachetnego Marcyuszów domu,
Z którego niegdyś wyszedł Ankus Marcyusz,
Syn córki Numy, a był naszym królem
Po Hostyliuszu, z którego pochodzą
Publiusz i Kwintus, którym Rzym jest winien
Swe wodociągi i najlepsze wody;
I Cenzorynus, ten ludu kochanek,
Którego imię stąd idzie, że dwakroć
Cenzora godność zaszczytnie sprawował,
Przodkiem był jego.
Sycyn. Że my względom waszym
Męża wielkiego rodu polecili,
Który, prócz tego, przez własne zasługi
Zdawał się godnym wysokich urzędów;
Ale zważając całą przeszłość jego,
Postępowanie dzisiaj przy wyborach,
Jako waszemu wiecznemu wrogowi
Cofacie głosy, któreście mu dali
Zbyt lekkomyślnie.
Brutus. Ciągle przy tem stójcie,
Żeście to wskutek naszych próśb zrobili.
A teraz idźcie, zbierzcie tłum i śpieszcie
Do Kapitolu.
Kilku Obyw. Nie stracimy czasu,
Bo wszyscy prawie głosów swych żałują.
Brutus. Lepiej dziś rozruch ten ważyć, niż czekać,
Ażeby później groźniejszą wziął postać.
Jeśli, naturze swej wierny, wściekłości
Cugle rozpuści w skutku tej odmowy,
Czuwajmy nad tem, jakby z gniewu można
Wyciągnąć korzyść.
Sycyn. Więc do Kapitolu!
Wyprzedźmy potok ludu, by się zdało
(Co w części prawda), że to ich jest sprawą,
Do czego teraz dodaliśmy bodźca. (Wychodzą).