Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/76

Ta strona została przepisana.
—   66   —

1 Senator.  Chcesz zburzyć miasto, chcesz je z ziemią zrównać.
Sycyn.  Cóż to jest miasto, jeśli nie lud?
Obywatele.  Prawda!
Lud, to jest miasto.
Brutus.  Za zgodą ogólną
Ustanowiono nas, ludu magistrat.
Obywatele.  I zostaniecie ludu magistratem!
Menen.  Żadnej też o tem niema wątpliwości.
Kominiusz.  To pewny środek do zburzenia miasta,
Do porównania dachu z fundamentem,
Do pogrzebania wszystkiego co wzniosłe
W jednej ogólnej mogile zniszczenia.
Sycyn.  To godne śmierci!
Brutus.  Brońmy naszej władzy,
Bo wszystko na nią sprzysięga się dzisiaj.
Wybrańcy ludu i reprezentanci,
W imieniu ludu ogłaszamy wszystkim,
Że Marcyusz godny śmierci bezpośredniej.
Sycyn.  Więc go prowadźcie do skały Tarpejskiej,
W przepaść go strąćcie!
Brutus.  Bierzcie go, edyle!
Obywatele.  Poddaj się! poddaj!
Menen.  Jedno tylko słowo!
Błagam, trybuni, jedno tylko słowo!
Edyl.  Cicho!
Menen.  O bądźcie, czem się być zdajecie,
Szczerymi waszej ziemi przyjaciółmi,
Z umiarkowaniem szukajcie naprawy
Krzywd, które teraz karcić chcecie gwałtem!
Brutus.  Tam, gdzie choroba nagłą grozi śmiercią,
Lekarstwo twoje, roztropne z pozoru,
Byłoby tylko zjadliwszą trucizną.
Więc go natychmiast prowadźcie na skałę!
Koryolan.  Nie, tutaj umrę (dobywa, miecza)! Są pomiędzy wami,
Którzy mnie w bitwach z orężem widzieli,
Niech przyjdą, niech co widzieli, spróbują.
Menen.  Włóż miecz do pochwy. Odejdźcie na chwilę,
Trybuni ludu!