Sycyn. Czy spis dokładny masz i szczegółowy
Głosów, na które możemy rachować?
Edyl. Mam.
Sycyn. Czy imiennie i wedle pokoleń?
Edyl. Tak jest.
Sycyn. Natychmiast zwołaj lud na rynek.
A skoro powiem: „niechaj tak więc będzie
Postanowieniem wszechwładnego ludu“,
Czy to śmierć będzie, grzywny czy wygnanie,
Gdy powiem „grzywny“, niech wołają grzywny,
Lub gdy „śmierć“ powiem, niechaj śmierć powtórzą,
Gruntując wyrok na prerogatywach
I przywilejach do spraw tej natury.
Edyl. Rzecz im wyłożę.
Brutus. A kiedy raz zaczną,
Niechaj w burzliwych nie ustają krzykach,
Niech wykonanie nakażą bezwłoczne
Wyroku, jaki zapadnie.
Edyl. Rozumiem.
Sycyn. Niech na znak dany wniosek z naszej strony
Silnie, gwałtownie wszyscy popierają.
Brutus. Idź teraz. (Wychodzi Edyl). Rozbudź gniew jego natychmiast,
Bo on od dawna do zwycięstwa przywykł,
I ślepy opór jego jest naturą;
Raz podrażniony, niezdolny jest słuchać
Cugla rozwagi i umiarkowania;
Wypowie wszystko, co ma na dnie serca,
A to wystarczy, przy naszej pomocy,
Żeby nakoniec kark dumny mu skręcić.
Sycyn. Nadchodzi.
Menen. Tylko proszę cię, łagodnie!
Koryolan. Tak jest, jak szynkarz, który za trzy grosze
Znosi łagodnie hultaja bezczelność. —
Niech bogi strzegą Rzymu bezpieczeństwa,
Sadzają godnych na sędziowskiej ławie,
Miłość i zgodę krzewią między nami!