Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/98

Ta strona została przepisana.
—   88   —

2 Sługa.  Skąd jesteś, mopanku? Chyba odźwierny ócz w głowie nie ma, gdy takim ichmościom wejść dozwala. Wynoś się stąd co prędzej.
Koryolan.  Precz!
2 Sługa.  Precz? To zapewne sam do siebie mówisz?
Koryolan.  Zaczynasz mnie niecierpliwić.
2 Sługa.  Czy taki zuch z ciebie? Pogadamy z tobą niebawem.

(Wchodzi trzeci Sługa).

3 Sługa.  Co to za pachołek?
1 Sługa.  Nie widziałem nigdy dziwaczniejszego; ani go można z domu wysforować. Proszę cię, zawołaj pana.
3 Sługa.  Co tu masz do roboty, mopanku? Proszę cię, nogi za pas i umykaj!
Koryolan.  Zostaw mnie, twego nie skrzywdzę ogniska.
3 Sługa.  Kto jesteś?
Koryolan.  Szlachcic.
3 Sługa.  To ogromnie chudy.
Koryolan.  Prawda.
3 Sługa.  A więc, chudy szlachcicu, wybierz sobie inną jaką gospodę; niema tu dla ciebie miejsca; więc proszę, wynoś się. Marsz!
Koryolan.  Pilnowałbyś lepiej twojego rzemiosła. Ruszaj i zatkaj sobie gębę zimnemi resztkami. (Popycha go).
3 Sługa.  Co, nie chcesz słuchać? Proszę cię, idź powiedz panu, jakiego dziwnego ma tu gościa.
2 Sługa.  Idę (wychodzi).
3 Sługa.  Gdzie mieszkasz?
Koryolan.  Pod sklepieniem.
3 Sługa.  Pod sklepieniem?
Koryolan.  Tak jest.
3 Sługa.  A gdzie to sklepienie?
Koryolan.  W grodzie kań i kruków.
3 Sługa.  W grodzie kań i kruków? A cóż to za osieł! A więc mieszkasz także z gawronami?
Koryolan.  Nie, nie służę twojemu panu.
3 Sługa.  Co, mopanku, czy wtrącasz nos i do mojego pana?
Koryolan.  Uczciwsza to sprawa, niż gdybym go wtrącał do two-