Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/129

Ta strona została skorygowana.

Agamemn.  Jak?
Eneasz.  Jak, powtarzam, by w sobie obudził
Poszanowanie, a licom nakazał
Skromny rumieniec, jak zimny poranek,
Gdy zwraca oczy na młodego Feba.
Gdzie ten Bóg władzy, narodów przewodnik,
Gdzie Agamemnon wielki i potężny?
Agamemn.  Lub on z nas szydzi, lub trojańskie mury
Ceremonialnych chowają dworaków.
Eneasz.  Gdy wojna drzymie, znajdziesz tam dworaków
Łatwych, łagodnych jak klęczący anioł;
Lecz gdy bój zawre, za broń każe chwytać,
Mają żółć, silne muskuły i ręce,
I szable wierne i tarcze niezłomne,
I serca dzielne, przy łasce Jowisza.
Lecz, Eneaszu, złóż palec na ustach.
Pochwała bowiem wartość swoją traci,
Gdy ją zasługa sama sobie płaci;
Wróg tylko jeden klęską daje własną
U świata chwałę jak dzień czysty jasną.
Agamemn.  Trojański pośle, zwiesz się Eneaszem?
Eneasz.  To imię moje.
Agamemn.  Jakie twe poselstwo?
Eneasz.  Dowie się o niem jeden Agamemnon.
Agamemn.  Trojańskich poselstw nie słucha on tajnie.
Eneasz.  Nie po tom przyszedł z Troi, by je szeptać.
Wojenną trąbą uszy jego zbudzę,
Dopiero pewny zmysłów jego bacznych
Powiem, com przyniósł.
Agamemn.  Więc mów, jak wiatr wolny.
Nie teraz pora snu Agememnona,
A żebyś wiedział, iż teraz nie drzymie,
On sam to mówi.
Eneasz.  Więc ozwij się, trąbo,
Śpiżowym głosem leniwe namioty
Przeleć potężnie, niech każdy Grek dzielny
Słyszy, co Troja głośno mu powiada! (Trąba).
Potężny królu, mamy w Troi murach