Niż dla niej Greków i Trojan skonało.
Parys. Przekupnia, widzę, naśladujesz przykład,
Bo ganisz towar, który pragniesz nabyć.
Ja na przymioty jej zostanę niemy:
Nie chwalim, czego sprzedać nie myślemy.
To droga nasza. (Wychodzą).
Troilus. Nie wychodź, droga, bo zimny poranek.
Kressyda. A więc zawołam stryja mego, panie,
On ci otworzy.
Troilus. Zostaw go w pokoju.
Idź, niech sen twoje piękne zamknie oczy,
Tak ukołysze łagodnie twe zmysły,
Jak dziecko, żadnej troski nie znające.
Kressyda. A więc dzień dobry.
Troilus. Proszę, wróć do łóżka.
Kressyda. Czy cię już nudzę?
Troilus. Gdyby dzień kłopotny,
Śpiewem skowronka do życia zbudzony,
Wron nie wywołał rozpustnych na pola,
Gdyby nas dłużej noc słoniła senna,
Nigdy komnaty twejbym nie opuścił.
Kressyda. Noc była krótka.
Troilus. Szpetna czarownica!
Jak piekło wiernie służy truciznikom,
A od kochanków ucieka uścisku
Skrzydłem lotniejszem od człowieka myśli!
Lecz się zaziębisz: kląć mnie potem będziesz.
Kressyda. Czekaj; mężczyźni nigdy czekać nie chcą.
Ach! gdybym dłuższy stawiła ci opór,
Zostałbyś jeszcze. Cicho! ktoś się zbliża.
Pandarus (za sceną). Cóż to? Wszystkie drzwi stoją otworem?
Troilus. To stryj twój. (Wchodzi Pandarus).