Pandarus. Musisz nas opuścić, dziewko, musisz nas opuścić; wymieniono cię za Antenora. Musisz pójść do twojego ojca, a porzucić Troila. To go zabije, to go otruje, nie zniesie tego.
Kressyda. O wielki Boże! Nie opuszczę Troi.
Pandarus. Musisz.
Kressyda. Nie, stryju, nie chcę; zapomniałam ojca;
Nie czuję żadnych pokrewieństwa natchnień.
Niema rodziców, miłości, krwi, duszy
Tak sercu blizkich jak mój słodki Troil.
Potężne bogi, z imienia Kressydy
Zróbcie koronę i fałszu i zdrady,
Jeśli mojego Troila opuszczę!
Niech czas i przemoc i śmierć nawet sama
Zabiorą ciało moje na ofiarę;
Miłości bowiem mojej podwaliny
Tak są potężne jak środek jest ziemi,
Przyciągający wszystko, co stworzone.
Do mej komnaty płakać teraz idę —
Pandarus. Idź, idź!
Kressyda. Rwać jasne włosy, piękne lica drapać,
Głos westchnieniami mój czysty ochrzypiać.
Z ostatnim krzykiem: drogi mój Troilu!
Niechaj w mych piersiach serce moje pęknie!
Nie, nigdy, nigdy Troi nie opuszczę! (Wychodzą).
Parys. Już późne rano; zbliża się godzina,
W której dzielnemu wydać ją Grekowi
Trzeba nam będzie. Bracie mój, Troilu,
Idź ją uprzedzić, odjazd jej przyspieszyć.
Troilus. Wejdźcie do domu; oddam ją Grekowi;
A w chwili, w której dotknie jej swą dłonią,
Pomyśl, że widzisz zbudowany ołtarz,