Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/187

Ta strona została przepisana.
(Wchodzi Diomedes).

Agamemn.  Przychodzisz w porę, dzielny Diomedzie
Idź i bądź świadkiem naszego Ajaxa.
Warunki, jakie przyjmiesz z Eneaszem,
I my przyjmujem; czy to na śmierć walka,
Czy do krwi pierwszej. Z jednej krwi zrodzeni
Przed pierwszym ciosem pół są rozbrojeni.

(Ajax i Hektor wstępują w szranki).

Ulisses.  Już sobie w oczy spojrzeli rycerze.
Agamemn.  Co za Trojańczyk z tą posępną twarzą?
Ulisses.  To syn najmłodszy Pryama, to żołnierz
Nieporównany, chociaż niedojrzały;
Wymowny czynem, bezczynny językiem;
Trudny w zaczepce, lecz raz zaczepiony,
Trudno ukojny; dłoń jego i serce
Z równą szczodrotą dla wszystkich otwarte;
Co ma, to daje, co myśli, objawia,
Lecz podarunkiem sąd zdrowy kieruje,
A od ust myśli odpędza niegodne;
Mężny jak Hektor lecz niebezpieczniejszy,
Bo Hektor w gniewie słuchać jeszcze może
Natchnień litości, gdy on, zapalony,
Od zazdrosnego mściwszy jest kochanka;
Zwą go Troilem; na nim to spoczywa
Druga nadzieja po dzielnym Hektorze.
To Eneasza sąd, który młodziana
Na wskroś przeniknął; taki jego obraz
Wśród poufałej skreślił mi rozmowy.

(Alarm. — Hektor i Ajax walczą).

Agamemn.  Walczą.
Nestor.  Ajaxie, pokaż twoją dzielność!
Troilus.  Ty śpisz, Hektorze, zbudź się!
Agamemn.  Jego ciosy
Dobrze zadane. Tak, o tak, Ajaxie!
Diomedes.  Przestańcie! (Cichną trąby).
Eneasz.  Tak jest, dość tego, książęta.
Ajax.  Jeszcze gorąca nie czuję, więc walczmy.
Diomedes.  Jak Hektor zechce.