Flawiusz. Precz stąd, próżniaki, wracajcie do domów,
Alboż dziś święto? Jakto, czy nie wiecie,
Że w dniu roboczym niewolno czeladzi
Bez znamion swego rzemiosła wychodzić?
Ty pierwszy powiedz, z jakiegoś jest cechu?
1 Obyw. Ja, panie, jestem cieśla.
Marullus. A gdzie twój liniał i skórzany fartuch?
Czemuś w świąteczne wystroił się szaty?
A ty co robisz?
2 Obyw. Jużci, panie, w porównaniu z majstrem pięknego rzemiosła, jestem niewiele, bo, jakbyś powiedział, jestem tylko partaczem.
Marullus. Twoje rzemiosło? Odpowiedz natychmiast.
2 Obyw. Co do mojego rzemiosła, panie, spodziewam się, że mogę je praktykować ze spokojnem sumieniem; jestem, panie, łataczem dziurawych podeszew.
Flawiusz. Ale twoje rzemiosło, hultaju? Obrzydły hultaju, twoje rzemiosło?
2 Obyw. Tylko, panie, nie pęknij ze złości, choć na ten przypadek potrafiłbym cię może naprawić.