Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/228

Ta strona została przepisana.
—   218   —

Poznać śmiertelnej natury mej kruchość,
Żeś mnie przymusił krwawym tym widokiem
Do podobnego gotować się losu;
Bo w myśli śmierci jak w zwierciedle czytam:
Tchnieniem jest życie, głupi, kto mu wierzy.
Więc mój testament napiszę: jak chory,
Co życie poznał, ku niebu pogląda,
A gdy konania poczuje boleści,
Do ziemskich, jak wprzód, nie wzdycha rozkoszy;
Tak ja szczęśliwy pokój przekazuję,
Jak powinnością każdego jest księcia,
Tobie i wszystkim dobrym świata ludziom,
Skarby me ziemi, z której łona wyszły,
(Do córki Antyocha) A tobie czysty miłości mej ogień.
Przygotowany tak na śmierć lub życie
Spokojnie czekam na cios najstraszniejszy.
Antyoch.  Gdy radą gardzisz, czytaj tę zagadkę:
Jeśli nie zdołasz odkryć jej tajników,
Podzielisz losy twoich poprzedników.
Córka.  Obyś od innych szczęśliwszą miał dolę!
Oby cię moje zbawiły życzenia!
Perykles.  Wstępuję w szranki jako śmiały rycerz,
A za doradców mych jedynych biorę
Wierną mą miłość i moją odwagę.

(Czyta zagadkę)

Nie jestem żmiją, a karmię się przecie
Ciałem tej matki, której jestem dziecię;
Szukałam męża, a po trudach wielu
Znalazłam serce męża w rodzicielu.
On ojca, syna i męża obrazem,
Jam matką, żoną i córką jest razem;
Jak w dwóch osobach wszystko to się wiąże,
Jeśli żyć pragniesz, odpowiedz mi, książę.
Twarde to słowa. — O Boże, coś niebu
Ócz dał tysiące ludzkie sprawy śledzić,
Czemuś ich wiecznym nie zaciągnął kirem,
Jeśli to prawda, co czytając, blednę?

(Bierze rękę Księżniczki)