Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/246

Ta strona została skorygowana.
—   236   —


SCENA II.
Pentapolis. Publiczna droga lub taras prowadzący do szranków. Z jednej strony pawilon na przyjęcie króla i księżniczki.
(Wchodzą: Symonides, Taiza, Panowie i Służba).

Symonid.  Czy do turniejów gotowi rycerze?
1 Pan.  Gotowi, królu, i tylko czekają
Twego przybycia, ażeby wystąpić.
Symonid.  A więc niech wejdą, jesteśmy gotowi,
I córka nasza, której dzień urodzin
Uczcić gonitwy te mają, zasiadła,
Piękności dziecię zesłane na ziemię
Zachwycać blaskiem swoim ludzkie plemię.

(Wychodzi jeden Pan).

Taiza.  Królu i panie, słowa twoje dały
Biednym zasługom bogate pochwały.
Symonid.  Tak być powinno, bo królów niebiosa
Na podobieństwo kształtowały swoje:
Jak chwałę traci klejnot zaniedbany,
Tak król swą godność nieuszanowany.
Dziś tobie, córko, należy się honor
Kolejno godła rycerskie tłómaczyć.
Taiza.  Pragnę honoru tego stać się godną.

(Wchodzi Rycerz, przechodzi scenę, a Giermek pokazuje jego tarczę Księżniczce).

Symonid.  Co to za rycerz pierwszy się pokazał?
Taiza.  Spartański rycerz; czarny Etyopczyk
Na jego tarczy wskazuje na słońce;
Godło: Lux tua vita mihi.
Symonid.  Czule cię kocha rycerz, co od ciebie
Życie swe bierze.

(Przechodzi drugi Rycerz).

Kto ten drugi rycerz?
Taiza.  To macedoński jest książę, mój ojcze,
Na jego tarczy godłem zbrojny rycerz
Przez swoją damę zwyciężony; napis
W hiszpańskiej mowie: Piu por dulzura que por fuerza.