Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/248

Ta strona została przepisana.
—   238   —


SCENA III.
Uroczysta sala. Przygotowana biesiada.
(Wchodzą: Symonides, Taiza, Panowie, Służba i Rycerze z turniejów).

Symonid.  Nie potrzebuję mówić wam, rycerze,
Z jaką radością wszystkich tu was witam;
Na czynów waszych księdze wypisywać,
Jak na tytule, dzielność waszych ramion,
Byłoby więcej niż żądacie sami
I jak przystoi, gdyż każda zasługa
Własną wartością światu się zaleca.
Cieszcie się! Radość biesiadom przystoi.
Panowie, gośćmi jesteście moimi.
Taiza.  Lecz ty, rycerzu, i mym jesteś gościem,
Tobie odaję ten wianek zwycięstwa,
Głoszę cię królem tego dnia radości.
Perykles.  Więcej w tem szczęścia, pani, niż zasługi.
Symonid.  Zwiej to, jak zechcesz, lecz dnia jesteś królem,
A tu, jak myślę, nikt ci nie zazdrości.
Kształcąc artystów wolą jest natury,
By w tłumie dobrych jeden stał u góry;
A ty jej uczniem jesteś wyborowym.
Królowo święta (bo jesteś nią, córko),
Zasiądź, a potem każdy z was, rycerze,
Wedle godności niech miejsce swe bierze.
Rycerze.  Wielki nam robisz zaszczyt, Symonidzie.
Symonid.  Wasza obecność dni nasze weseli;
Czczę honor, bo kto honorem się brzydzi,
Ten i w niebiosach bogów nienawidzi.
Marszałek.  To twoje miejsce.
Perykles.  Są przecie godniejsi.
1 Rycerz.  Zajmij je, panie, bo jesteśmy szlachtą,
A serca nasze dwóch nie znają gości:
Pogardy małym a wielkim zazdrości.
Perykles.  Wielka uprzejmość wasza.
Symonid.  Zasiądź, proszę.