Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/257

Ta strona została przepisana.
—   247   —

z dzieckiem i mamką Lichorydą. Symonides pokazuje córce list, na ten widok raduje się Taiza, a razem z Peryklesem żegna ojca i oddala się.

Gower.  Bez wypoczynku, przez góry, pustkowie
Za Peryklesem biegają panowie,
Przez cztery rogi świata za nim spieszą
To na okrętach, to konno, to pieszo,
Aż po mozołach i zawodach wielu
Wieść ich nakoniec przywiodła do celu.
Na Symonida dwór z Tyru przynoszą
Peryklesowi listy, te donoszą,
Że Antyoch długo nie grzeszył bezkarnie,
Że z córką swoją razem zginął mamie;
Króla koronę tyryjscy panowie
Na Helikana złożyć chcieli głowie;
Starzec odmówił, bunt w zarodku zdławił,
I z odpowiedzią tą panów odprawił:
Gdy król nie wróci, a rok cały zbiegnie,
On woli panów tyryjskich ulegnie
I skronie swoje uwieńczy koroną.
Takie nowiny z Tyru przyniesiono.
Gdy się po mieście rozbiegły nowiny,
Po całej ziemi krzyk zagrzmiał jedyny:
„Znajdujem króla w przyszłym naszym królu;
Komu się o tem śniło w Pentapolu?“
Do Tyru, swego miasta teraz dąży,
Królowa pragnie śpieszyć z nim, choć w ciąży.
Ktoby się oparł pięknej pani woli?
Nie chcę rozstania opisywać boli;
Mamka z nią razem Lichoryda płynie.
Ślizga się nawa po morskiej głębinie;
Zbiegła pół drogi po państwach Neptuna,
Kiedy się nagle zmieniła fortuna.
Surowa północ w nagłym gniewu szale
Ryczącą burzą plunęła na fale;
Nawa, jak kaczka, co pragnie ujść żywa,
To nurka daje, to na wierzch wypływa;
Strwożona księżna, pośród wichrów wycia,