Że na zabawie tylko z nią przestaną,
Potem zostawią. Jeśli to przeżyje,
Co po korsarzach zostanie, zabiję (wychodzi).
Rajfur. Ryglu!
Rygiel. Panie?
Rajfur. Przejrzyj targ bacznie; Mitylena pełna galantów. Za wiele straciliśmy pieniędzy podczas ostatniego jarmarku dla braku pensyonarek.
Rajfurka. Nigdy jeszcze nie byliśmy w takim niedostatku towaru. Mamy tylko trzy nieboraczki, które nie mogą zrobić więcej, jak mogą, a przez ciągłą pracę są tak dobrze jak zgniłe.
Rajfur. Musimy więc w świeży towar się zaopatrzyć, nie zważając na cenę. Gdzie niema w handlu sumienia, niema też i zarobku.
Rajfurka. To prawda, bo pewno nie wychowując biednych bękartów, których, jak mi się zdaje, wychowałam już koło jedenastu —
Rygiel. Tak jest, wychowała koło jedenastu i pochowała je potem. Ale czy mam targ przetrząść?
Rajfur. A cóż miałbyś robić innego? Silny wiatr poszarpałby na kawałki towar nasz dzisiejszy, tak już okrutnie wywarzony.
Rajfurka. Masz racyę, można sumiennie powiedzieć, że są niezdrowe. Biedny Siedmiogrodzianin umarł, co spał z biednym otłuczkiem.
Rygiel. He, wyekspedyowała go galopem, zrobiła z niego pieczeń dla robaków. Ale idę teraz targ przejrzeć (wychodzi).
Rajfur. Trzy lub cztery tysiące cekinów byłby to piękny kapitalik, żeby żyć spokojnie i wyrzec się rzemiosła.
Rajfurka. Czemu się go wyrzekać? Alboż to wstyd zarabiać, kiedy się człowiek postarzeje?