Zamiast słów, czemu na raz nie uderzył!
Albo dlaczego nie dosyć okrutni
Byli korsarze, by mnie w morze rzucić,
Abym tam poszła matki mojej szukać!
Rajfurka. Dlaczego tak lamentujesz, moja pięknoszko?
Maryna. Że jestem piękną.
Rajfurka. To przecie dar był bogów.
Maryna. Nie skarżę się na nich.
Rajfurka. Dostałaś się w dobre ręce i będziesz w nich żyła bezpiecznie.
Maryna. Tem większa moja boleść, żem uszła rąk, z których miałam zginąć.
Rajfurka. A będziesz żyła w rozkoszach.
Maryna. Nie.
Rajfurka. A ja powiadam tak, będziesz; będziesz kosztowała paniczów wszelkiego rodzaju. Użyjesz świata; poznasz różnice wszystkich kompleksyi. Co? Zatykasz sobie uszy?
Maryna. Czy ty jesteś kobietą?
Rajfurka. A czemże chcesz, żebym była, jeśli nie jestem kobietą?
Maryna. Uczciwą kobietą lub nie kobietą.
Rajfurka. Trzeba ci rózgi, gąsiątko; widzę, że niemało będę miała z tobą kłopotu. Młoda z ciebie, głupiuchna latorośl i trzeba ją będzie nagiąć po mojej myśli.
Maryna. Niech bogi będą moją obroną!
Rajfurka. Jeśli się spodoba bogom bronić cię przez mężczyzn, to mężczyźni cię pocieszą, mężczyźni cię nakarmią, mężczyźni cię podniecą. Rygiel wraca. (Wchodzi Rygiel). No, jakże, czy ogłosiłeś już na rynku?
Rygiel. Ogłosiłem ją prawie tyle razy, ile u niej włosów na głowie; odmalowałem jej portret językiem.
Rajfurka. Powiedz mi, proszę, jakie znalazłeś skłonności ludu, zwłaszcza młodszego gatunku?
Rygiel. Słuchali mnie, jakby im czytano ojcowski testament. Był między nimi pewien Hiszpan, któremu tak ślinki przyszły do gęby, że na sam jej opis położył się do łóżka..
Rajfurka. Odwiedzi nas jutro w swoich najpiękniejszych kryzach.