wasi klienci stoją na zdrowych nogach. No, jakże tam, zdrowa nieprawości, czy masz co, z czemby człowiek mógł mieć do czynienia, śmiejąc się z doktora?
Rajfurka. Mamy tu jedną, panie, która, gdyby chciała — ale nic jej podobnego nie pokazało się jeszcze w Mitylenie.
Lizymach. Gdyby chciała dopuścić się uczynku ciemności, miałaś zamiar powiedzieć?
Rajfurka. Wasza dostojność wie sama bardzo dobrze, co się to znaczy.
Lizymach. Dobrze. Zawołaj jej, zawołaj jej.
Rygiel. Co do ciała i krwi, panie hrabio, biała i czerwona, jakbyś widział różę, i byłaby naprawdę różą, gdyby tylko —
Lizymach. Gdyby tylko co, proszę?
Rygiel. O, panie hrabio, mogę być wstydliwym.
Lizymach. To uzacnia reputacyę rajfura, a niejednej figlarce daje sławę czystości. (Wchodzi Maryna).
Rajfurka. Otóż i nadchodzi ta, która kwitnie jeszcze na swojej łodydze, jeszcze nie uszczknięta, zapewniam. Co, czy to nie piękne stworzenie?
Lizymach. Daję słowo, możnaby na niej przestać po długiej żegludze na morzu. Więc dobrze — to dla ciebie — zostaw nas.
Rajfurka. Niech wasza dostojność pozwoli mi jeszcze jedno słowo powiedzieć; skończę natychmiast.
Lizymach. Więc proszę.
Rajfurka (do Maryny, biorąc ją na stronę). Pragnęłabym najprzód, żebyś zauważyła, że to jest człowiek honorowy.
Maryna. Pragnę takim go znaleźć, abym go mogła zauważyć.
Rajfurka. Powtóre, jest on gubernatorem tego kraju i mężem, dla którego mam pewne obowiązki.
Maryna. Skoro jest gubernatorem tego kraju, masz dla niego obowiązki, bez wątpienia; ale o ile jest on w tej sprawie honorowym, nie wiem.
Rajfurka. A więc proszę cię, bez dalszych panieńskich ceregielów, czy chcesz go traktować uprzejmie? Podszyje ci on złotem fartuszek.
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/281
Ta strona została skorygowana.
— 271 —