Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/292

Ta strona została skorygowana.
—   282   —

Lecz żeby twego nie kłócić pokoju,
Na tem zakończę.
Perykles.  Czy masz krew i ciało?
Czy puls twój bije? Czy nie jesteś wróżką?
Wietrznem zjawiskiem? Przez Boga, odpowiedz,
Gdzie się rodziłaś? Dlaczego ci dano
Maryny imię?
Maryna.  Imię to mi dano,
Bo się na morzu rodziłam.
Perykles.  Na morzu?
Kto twoja matka?
Maryna.  Króla także córka.
Która umarła, gdym ja na świat przyszła,
Jak mi to nieraz, od łez się zanosząc,
Opowiadała mamka Lichoryda.
Perykles.  Wstrzymaj się chwilę. (Na str.). Dziwniejszem marzeniem
Sen nigdy smutnych nie łudził szaleńców.
To być nie może — córka ma umarła!
(Głośno). Powiedz mi teraz, gdzie się wychowałaś?
Będę powieści twej słuchał do końca,
A jednem więcej nie przerwę ci słowem.
Maryna.  Nie dasz mi wiary; lepiej teraz skończyć.
Perykles.  Dam wiarę każdej słów twoich sylabie.
Powiedz mi tylko, jak się tu dostałaś?
Gdzieś wychowana?
Maryna.  W Tarsie mnie zostawił
Król a mój ojciec. Tam okrutny Kleon
Z grzeszną swą żoną chciał mnie zamordować.
Gdy mnie najęty siepacz chciał uderzyć,
Oddział korsarzy z rąk mnie jego wyrwał,
Do Mityleny powiózł. Dobry panie,
Dlaczego płaczesz? Może ci się zdaje,
Żem jest z wodnicą? O, nie, wierzaj panie,
Że jestem córką króla Peryklesa,
Jeżeli jeszcze król Perykles żyje.
Perykles.  Ho, Helikanus!
Helikanus.  Czy mnie pan mój woła?
Perykles.  Jesteś poważnym i szlachetnym radcą,