Cezar. O, et tu Brute! Więc konaj, Cezarze!
Cynna. Niech żyje wolność! skonała tyrania!
Lećmy rozgłosić szczęśliwą wiadomość!
Kassyusz. Niech kto z mównicy do ludu zawoła:
Wolność! swoboda! usamowolnienie!
Brutus. Ludzie, senacie, nie trwóżcie się tylko!
Nie uciekajcie! To ambicyi kara.
Kaska. Spiesz na mównicę co prędzej, Brutusie!
Decyusz. I ty, Kassyuszu!
Brutus. Ale gdzie jest Publiusz?
Cynna. Tu, odurzony nagłością wypadków.
Metellus. Zjednoczmy siły, lub może przyjaciel
Jaki Cezara —
Brutus. Nie, nie myślmy o tem;
A ty, Publiuszu, dobrej bądź otuchy,
Nikt tu zamiaru pokrzywdzić cię nie ma,
Jak i nikogo; powiedz to ludowi!
Kassyusz. A odejdź spiesznie, ażeby lud wściekły,
W nas godząc, siwej głowy twej nie skrzywdził.
Brutus. Usłuchaj rady; tylko sprawcy czynu
Niech odpowiedzą za czyn. (Wchodzi Treboniusz).
Kassyusz. Gdzie Antoniusz?
Trebon. Do swego domu uciekł przestraszony.
Mężowie, dzieci i kobiety płaczą,
I z obłąkanym uciekają wzrokiem,
Jak na dniu sądnym.
Brutus. Wkrótce się dowiemy,
Jaka jest wola twoja, przeznaczenie!
Wiem, musim umrzeć, i tylko dni liczba
Myśli człowieka trzyma w zawieszeniu.
Kaska. Kto nam dwadzieścia lat odcina życia,
Odcina tyle lat bojaźni śmierci.
Brutus. A skoro tak jest, śmierć jest dobrodziejstwem,
I przyjaciołmi byliśmy Cezara,
Skracając liczbę lat bojaźni śmierci. —