Aż zapach śmierci ogarnie powietrze
Z trupów, o pogrzeb daremno żebrzących!
Wszak panem twoim jest Oktawiusz Cezar?
Sługa. Tak jest, Antoni.
Antoniusz. Jeśli się nie mylę,
Do Rzymu listem Cezar go przywołał.
Sługa. List ten odebrał i w drodze jest teraz,
A mnie wyprawił, abym ci powiedział —
Cezarze!
Antoniusz. Boleść twe przepełnia serce;
Idź i płacz! Widzę, płacz jest zaraźliwy;
Na widok pereł boleści w twem oku
I w moich oczach łzy się także kręcą.
Pan twój przybywa?
Sługa. Ma tę noc przepędzić
O siedm mil drogi.
Antoniusz. Wracaj bez spóźnienia,
Powiedz, co zaszło; mów, że smutek w Rzymie,
Że pobyt w Rzymie jeszcze niebezpieczny
Dla Oktawiusza. Wracaj to powiedzieć.
Lecz nie, zaczekaj. Nie opuścisz miasta,
Póki na rynek trupa nie poniosę.
Tam głos zabiorę; wkrótce zobaczymy,
Jak lud przyjmuje krwawy czyn zbrodniarzy;
Naoczny świadek stan rzeczy opowiesz
Oktawiuszowi. Bądź mym pomocnikiem.
Obywatele. Wyłóż powody! żądamy powodów!
Brutus. Więc mnie słuchajcie, moi przyjaciele!
Idź, Kassyuszu, na drugą ulicę