Brutus. Cóż to za śmiałość? Precz mi stąd, zuchwalcze!
Kassyusz. Przebacz mu, proszę, to jego natura!
Brutus. Przebaczam żarty, byle były w porę;
Lecz co ma wojna wspólnego z błaznami
Tego rodzaju?
Kassyusz. Uciekaj, co prędzej!
Brutus. Ponieście rozkaz wszystkim pułkownikom,
Niechaj na nocleg rozbiją namioty.
Kassyusz. Natychmiast potem wróćcie tu z Messalą.
Brutus. Teraz, Lucyuszu, daj mi puhar wina.
Kassyusz. Nigdym nie myślał, by się twoje serce
Do tego stopnia gniewem mogło unieść.
Brutus. Tyle boleści spadło na mnie razem!
Kassyusz. Gdzie mądrość twoja, by złe przypadkowe
Tak bardzo mogło wziąć górę nad tobą?
Brutus. Nikt lepiej znosić nie umie boleści:
Porcya umarła.
Kassyusz. Kto? Porcya?
Brutus. Umarła.
Kassyusz. A tyś mnie jednak trupem nie położył,
Gdy w tak złą chwilę spór ten wywołałem!
Okrutna strata! Na jaką chorobę?
Brutus. Ma nieobecność i bolesny widok
Nagłej potęgi srogich tryumwirów,
(Bo wieść ta przyszła z wieścią o jej zgonie)
Wszystko to razem Porcyę obłąkało,
A korzystając z sług nieobecności,
Żarzące węgle w rozpaczy połknęła.
Kassyusz. I tak umarła?
Brutus. Tak.
Kassyusz. O, wielki Boże!
Brutus. Nie mówmy o niej. Daj mi puhar wina:
Wszelką urazę w tym puharze topię. (Pije).
Kassyusz. Z spragnionem sercem toast ten wychylę.