Dla mego serca wielką to pociechą,
Że w całym ciągu smutnego żywota
Jednego nawet nie spotkałem zdrajcy.
Klęska ta większą będzie dla mnie chwałą,
Niż tryumwirom podłe ich zwycięstwo.
Więc bądźcie zdrowi! bo język Brutusa
W tych słowach kończy życia jego dzieje.
Już noc nad memi zawisła oczyma,
Spocząć chcą kości, które pracowały,
By wkońcu tej się doczekać godziny.
Klitus. Uciekaj, wodzu!
Brutus. Pośpieszę za wami.
Proszę cię, Strato, zostań przy twym panu.
Mnogie dowody uczciwości dałeś,
Odblask honoru twój upięknił żywot,
Więc miecz mój uchwyć, odwróć twe oblicze,
A nie drgnij, kiedy na klingę się rzucę.
Czy chcesz, Stratonie?
Strato. Daj mi wprzód twą rękę.
Bądź zdrów, mój panie!
Brutus. Bądź zdrów, dobry Strato
Cezarze, niech się twój duch dziś ukoi!
Mniej chętnie strugę krwi toczyłem twojej!
Oktaw. Co to za człowiek?
Messala. Sługa mego wodza.
Strato, gdzie pan twój?
Strato. Od kajdan tych wolny,
W których ty jesteś. Teraz, nieprzyjaciel
Może go tylko na popiół obrócić,
Bo Brutus zginął od Brutusa ręki;
Nikt śmiercią jego szczycie się nie będzie.
Lucyliusz. O, Brutusowi tak przystało skończyć!
Tak jak żył, umarł. Dzięki ci, Brutusie,